piątek, 1 sierpnia 2014

Nowość!!

A o to nowe opowiadanie!
http://wyklnieta.blogspot.com/

zapraszam serdecznie:**

Ogłoszenie

 

  Straciłam wene na tego blooga ;( za każdym razem gdy siadam do klawiatury, wszystkie pomysły wylatują mi z głowy ;( bloog może zacznę kontynuować razem z przyjściem roku szkolnego lub jak wróci wena.
  Teraz chce was wszystkich zaprosić na w ogóle mój nowy pomysł, który się zrodził podczas pomocy dziadkom w żniwach:D myślałam, myślałam i wymyśliłam. Główna bohaterka będzie nazywać się Malwa, a więcej informacji dowiecie się w moim nowym opowiadaniu pt. "Wyklnięta"
Jeszcze dzisiaj pojawi się na tym opowiadaniu link do opowiadania.

  Przepraszam i pozdrawiam:* 

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział IV

    

     Z mojego letargu obudził mnie piski i krzyki. Przeraziłam się. Natychmiast otworzyłam oczy. Nagle poczułam szarpnięcie i uderzenie. Moja głowa odbiła się od deski rozdzielczej. Nie wiedziałam co się stało. Widziałam tylko jak Ania coś do mnie mówi, potem znów poczułam szarpnięcie, dalej nic nie pamiętam...

  Perspektywa Ani
   
     Za 3 kilometrów miał być zjazd na stację benzynową, więc chciałam obudzić Olę, bo chciała poprowadzić auto. Zaczęłam szarpać jej lewę ramię. Wtedy nie zauważyłam jak jadąca przed nami ciężarówka gwałtownie zahamowała. Próbowałam hamować, ale bez skutku. Zaczęłam krzyczeć. Uderzyłyśmy w tył samochodu ciężarowego. Walłam się o kierownice, a moja prawa ręka zgięła się w pół i zahaczyła o biegi. Krzyknęłam z bólu. Zauważyłam, że Ola się nie rusza i ma rozwaloną głowę. Mówiłam do niej, ale nic nie odezwała. Po chwili poczułam jakby coś w nas walło. Przekręciłam lekko głowę, aby spojrzeć w lusterko. W tył Olki mercedesa stuknęła biała mazda. Gadałam do przyjaciółki, ale ona nic się nie odzywała. Chciałam zadzwonić po pogotowie, ale nie wiedziałam gdzie jest mój telefon, a na dodatek ręka bolała mnie niemiłosiernie. Powoli wygramoliłam się z auta przy pomocy jakiś ludzi. W tle można było usłyszeć syreny. Rozejrzałam się wokół. Istna masakra. Maska Oli auta jest wgnieciona w ciężarówkę, podobnie jest z bagażnikiem, tylko on jest mniej uszkodzony.
- Proszę ze mną do karetki.-złapał mnie za zdrowe ramię pan w czerwonym ubraniu.
- Stop!-krzyknęłam. - W tym aucie jest moja przyjaciółka. Ma rozwaloną głowę i nic nie mówi. Błagam pomóżcie jej. Proszę!- zaczęłam błagać i łzy leciał po moich policzkach.
- Moi koledzy już się nią zajmią, a panią proszę ze mną do karetki. pojedzie pani z nami do szpitala na badania.
- A Ola?! A ona to co?! Nie zabierzecie jej/!- wykrzyczałam.
- Spokojnie, jak pani już mówiłem nią zajmią się koledzy z drugiej karetki. Spokojnie jest w dobrych rękach. Nic się jej nie stanie.-odparł w stoickim spokoju sanitariusz. Poszłam razem z nim do karetki, w której zawieźli mnie do szpitala. Po drodze lekarz wypytywał mnie czy choruję na coś i co mnie boli. Odpowiedziałam na i w ciszy dojechaliśmy pod budynek szpitala. Tam mnie wprowadzono i od razu znalazłam się na Izbie Przyjęć. Pielęgniarka posadziła mnie na wózek i zawiozła do pokoju gdzie jest robione prześwietlenie. Z tego co się dowiedziałam w karetce jest to prawdopodobnie złamanie otwarte kości promieniowej i zwichnięcie stawu łokciowego, ale lekarz ortopeda wolał się upewnić. Po chwili przyszła po mnie pielęgniarka i zostałam zawieziona do salki ortopedy.
- Miała pani dużo szczęścia, pani Aniu. z takich wypadków ludzie wychodzą dużo gorzej. Tak jak przypuszczaliśmy jest to zwichnięcie stawu łokciowego i złamanie otwarte kości promieniowej. Teraz zostanie pani poddana zabiegowi, który nastawi pani złamaną kość. Proszę tutaj podpisać, że wyraża pani zgodę na zabieg.-doktor wskazał palcem miejsce na białej kartce.
- Dobrze.-złożyłam podpis.- Mam do pana pytanie. Czy wiadomo już co z moją przyjaciółką, która była razem ze mną w aucie.
- Niestety nie odpowiem pani na to pytanie, gdyż nie wiem. Musiałaby pani zapytać się pielęgniarki.
- Dziękuje.
   Lekarz zawołał pielęgniarkę, która miała mnie zawieźć na blok operacyjny.
- Przepraszam, czy wiadomo co z Aleksandrą Rukcją? To moja przyjaciółka, która była ze mną w aucie.
- Karetka już z nią jedzie. Strażacy nie mogli jej wyciągnąć z samochodu.
- Rany Boskie, aby się jej nic nie stało.
- Nic się jej nie stanie. Jest w dobrych rękach.
- A mogę zadzwonić do jej brata jeszcze przed operacją?-  zapytałam. Musiałam jak najszybciej poinformować Kacpra, aby się nie martwił.
- Dobrze, ale szybko. Nie wiedziałam gdzie mam telefon. Obmacywałam się, po czym znalazłam ją w prawej kieszeni spodni. Szybko weszłam w spis kontaktów i wybrałam numer Kacpra. Po chwili usłyszałam kobiecy głos.
- Słucham?
- Kacper to ty?- zapytałam się.
- Nie tu Julka przy telefonie. Kacper usypia Marcinka. Co się stało?- Julka to żona Kacpra. a Marcinek to ich 4 miesięczny synek. Wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam jej co się stało.
- Ania spokojnie zaraz będziemy jechać. Marcina zawieziemy do moich rodziców i jedziemy do was. Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję. Muszę kończyć, bo wjeżdżam na blok. Tylko jedźcie powoli.
- Dobrze, nie martw się.
  Rozłączyłam się i oddałam telefon pielęgniarce. Wjechałyśmy do pomieszczenia, gdzie od razu zostałam przebrana i położona na łóżko operacyjne. Modliłam się, aby Oli nic nie było, i aby moja operacja przebiegła pomyślnie. Podano mi narkozę.
- Pani Aniu. Liczymy do dziesięciu.
- Jeden, dwa, trzy...- film mi się urwał.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Jestem i już będę:) Odpoczęłam na wakacjach, ale mój stan fizyczny jest tragiczny:( borykam się z bólem górnej części pleców:( ale daję rade:) jakoś żyje:)
  Uzupełnię braki w postaci komentarzy i obiecuje poprawe.
  Co się stanie Oli? Czy ktoś się jeszcze dowie o tym wypadku?
  Czekam na wasze opinie w komentarzach. Pozdrawiam :*

 

niedziela, 6 lipca 2014

Przeprosiny

   Wiem, nie mam żadnej rzeczy na usprawiedliwienie, ale niestety mam mały zły stan zdrowia. Codziennie spałabym cały czas, choć wysypiam się. Dzisiaj w kościele musiano mnie wyprowadzać i nie mogłam kontaktować ze światem:( Prawdopodobnie będę musiała zrobić kontrolne badania:( Ale to nie jest usprawiedliwienie, że mnie nie było tutaj przez 4 tygodnie.
  Ostatnio dużo się działo, zaliczanie przedmiotów, testy, pytania, zakończenie pewnego etapu mojego życia, koniec przyjaźni z niektórymi, bo mogę się już z nimi nie zobaczyć.
  W tym tygodniu prawdopodobnie wyjeżdżam na wakacje, ale postaram się napisać rozdział jeszcze przed wyjazdem.
  Jeszcze raz Was wszystkich przepraszam i mam nadzieję, że wybaczycie mi tą długą nieobecność i nadal będzie czytać moje opowiadanie.
  Pozdrawiam:*

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział III


     Wstałam bardzo wcześnie jak na mnie. Jestem zwolennikiem długiego spania. Jest 8.10. Ciekawa jestem czy Misiek dostał ochrzan od trenera czy nie. Anki jak nie było tak nie ma. Już zaczynam się o nią martwić. Niby wczoraj wyszła z ZB9. Gdzie ona się podziewa? Chyba do niej musze zadzwonić. Wzięłam do ręki telefon i już po chwili trzymałam go przy uchu. Jak zwykle leci ta głupia muzyczka. Jeden sygnał... drugi sygnał... Trzeci s...
- No witam Cię Olciu!- odezwała się.
- Witam, witam?!-naskoczyłam na nią.- Gdzie jesteś? Ja tu już od zmysłów odchodzę, a ty mi z witam wylatujesz?!
- Miło mi, że się o mnie martwisz, ale nie potrzebnie. Wczoraj nie chcieliśmy wam przeszkadzać ze Zbyszkiem to się ulotniliśmy z hotelu, a że się późno robiło, a nie miałam gdzie się podziać to Bartman przenocował mnie u siebie.
- Co?!-wydarłam się na cały pokój.
- To co słyszysz, ale jak chcesz mogę ci to powtórzyć. Miło mi, że się o mn...
- To, to wiem. Zbyszek cię przenocował?!-zapytałam zaskoczona.
- Noo, nie miałam gdzie się podziać, a w parku mi nie pozwolił spać. Co tam ja. A jak ten bark Michała?- zaśmiała się. Jestem pewna, ze mówiąc te słowa poruszała brwiami.
- Rozmasowałam mu, a potem się skapnął, że jest spóźniony i biegiem wybiegł z pokoju i tyle.
- Ale nic?-zdziwiła się przyjaciółka.
- No nic, kończę, bo głodna jestem, a dopiero co wstałam. Kiedy wracasz??
- No zaraz będę wychodzić od Zbyszka. Smacznego i papa.
- Dozo.- i się rozłączyłam.

   Odłożyłam telefon na stolik i położyłam się jeszcze na łóżku. Ciekawe czy będzie coś między Nowakową, a Bartmanem. Widać, że ona coś do niego czuje. A ja? Mam już 24 lata na karku, a ty nawet nie masz chłopaka. Chyba z tobą jest coś nie tak. Dotychczas nie miałaś szczęścia z mężczyznami. No trudno może mi się uda jeszcze znaleźć jak to mówią "rycerza na białym koniu". Dzisiaj mamy 29 października. Trzeba będzie pojechać na grób dziadków, a to równa się spotkanie z rodzicami i resztą rodziny. Nie wiem czy to przetrwam. 3 listopada mam spotkanie z moją panią psycholog. Znów czeka mnie męczarnia, ale lepiej czuje się gdy mogę się wygadać komuś obcemu o moim spieprzonym życiu. Z takimi rozmyślaniami udałam się do łazienki. Dzisiaj ładna pogoda, więc założyłam czarny top, jasne jeansy i czerwone conversy. Zrobiłam lekki makijaż i postanowiłam iść coś zjeść. Zamknęłam pokój i ruszyłam do restauracji. Zamówiłam moją ulubioną sałatkę grecką i sok pomarańczowy. Po chwili przyniesiono mi moją porcje. Jedząc śniadanie Ania dołączyła do mnie. Pytałam się jak tam było o Zbyszka, ale zbywała mnie jednosylabowymi słówkami. Ustaliłyśmy, o której wracamy. Jest godzina 9.30, więc trzeba się streszczać, bo wyjeżdżamy o wpół do dwunastej. Chwilę potem skończyłyśmy swój posiłek i ruszyłyśmy w kierunku pokoju. Tam od razu wzięłam walizkę i zaczęłam pakować swoje ciuchy i kosmetyki. Po pół godzinie byłam już gotowa. Miałam jeszcze półtora godziny, więc postanowiłam przejść do pobliskiego parku.

    Idąc po parku mijałam spacerujące pary zakochanych lub małe dzieci ze swoimi rodzicami. Zawsze, gdy widziałam taki widok rozmyślałam o swoim życiu. Teraz też tak zrobiłam. I znów to nurtujące pytanie "Kiedy znajdę chłopaka??" Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu. Wzięłam dzwoniące ustrojstwo do ręki i spojrzałam na wyświetlacz: Nieznany. Wahałam się czy odebrać i po chwili trzymałam telefon przy uchu.

 - Słucham-powiedziałam.
- Witam, witam-odpowiedział mi głos po drugiej stronie. Nie mogłam rozróżnić, kto to jest.
- Przepraszam, ale z kim mam przyjemność rozmawiać-zapytałam.
- No nie wiesz?-zdziwił się- Przecież wczoraj rozmasowywałaś bark najlepszemu przyjmującemu, czyli mi- mogłam się domyślić, że się wyszczerzył.
- A to ty Michał. Sorry nie poznałam cię. Ty nie pozwalaj sobie. Według mnie lepszym przyjmującym jest Bartosz Kurek.
- Wiesz co ranisz mnie właśnie mnie. Po prostu foch.
- O pan obrażalski się znalazł. Dobra. Po co pan dzwoni, bo jak sobie przypominam to dałam numer tylko po to jak by cię znów bark rozbolał. Co znowu boli??-zapytałam.
- Ok, już się nie focham. Nie, z brakiem wszystko w porządku, ale grzechem byłoby nie zadzwonić do tak pięknej pani fizjoterapeutki.
- Dobra, Kubiak skończ, bo się zarumienię- spoważniałam, ale po chwili wybuchłam śmiechem- Więc co chcesz?-zapytałam jak się opanowałam.
- Czy nie chciałabyś się ze mną spotkać na kawie, bo wyjeżdżamy dopiero po południu, a jest 11.
- Cholera, która? 11?! Kubiak ja muszę kończyć. Anka mnie zabije, zaraz wyjeżdżamy. Papa. Odezwę się jakoś- nie otrzymałam odpowiedzi, bo się rozłączyłam i szybkim krokiem ruszyłam do hotelu. No to mogę się przygotować na kazanie Anki na temat jaka to ja jestem, ale potem i tak się razem śmiałyśmy. Po 15 minutach byłam już na naszym piętrze. Weszłam do pokoju i dobrze się spodziewałam. Anka zaczęła gadać, że to jak zwykle przeze mnie się wszędzie spóźniamy itp., ale puszczałam to pomimo uszu. Po tym jak się tak nagadała wzięłyśmy walizki i zeszłyśmy na dół. Wymeldowałam nas i zapłaciłam za pokoje. Wyszłam i weszłam do auta. No to czeka nasz dłuuuga podróż. Chyba się prześpię. Powiedziałam Ance, żeby mnie obudziła za 1,5 godziny, bo chce poprowadzić. Długo na sen czekać nie musiałam. Od razu zasnęłam.

    Z mojego letargu obudził mnie piski i krzyki. Przeraziłam się.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc na początek, Przepraszaaam. Ten miesiąc był dla mnie cholernie trudny pt. Nauka. co przychodziłam ze szkoły, jadłam coś i potem nauka. Dużo poprawek, testów, wyniki, itp. Szkoła śni mi się po nocach. Wiem nie usprawiedliwia mnie to, ale nie miałam czasu. Jeszcze raz przepraszam:(

A co do blooga. Nie wiem czy ktoś go w ogóle czyta i się zastanawiam nad jego zawieszeniem. Nie ma komentarzy. Zasada Czytasz=Komentujesz!

Nasze kochane złotka jadą na ME. Jestem taka happy!! A jeszcze wygrana z Brazylią II składem, po prostu jestem wniebowzięta. Myślicie, że wygramy z Włochami. A jest taka niespodzianka. Otóż drugi mecz z Włochami w Rzymie, Polacy zagrają na korcie tenisowym. Super, mnie to się podoba.
Pozdrawiam tych, którzy czytają, ale nie wiem czy taki ktoś tutaj jest.

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział II


- Zbyszek zatkaj uszy, ona się wydrze na cały hotel.-szepnęłam atakującemu do ucha.
- Ania! Patrz!
- Co?- zwróciłam głowę w stronę łazienki i niedowierzałam własnym oczom. To co zauważyłam zwaliło mnie z nóg. Spojrzeliśmy z Bartmanem po sobie i stwierdziliśmy, że może pójdziemy się przejść. Wzięłam bluzę i wyszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Rzeszowa, śmialiśmy się, żartowaliśmy. W końcu Bartman spoważniał i powiedział.
-Ania chodź pokażę ci jedno miejsce.
-No dobra, a daleko to? Bo ja już nóg nie czuję.
-Nie, ale jak chcesz wezmę cię na barana??- zapytał, a raczej stwierdził, bo już po chwili siedziałam mu na plecach.
-Ej, głupku! Noo!!! Tu też chyba ludzie mieszkają, co??- zaczęłam krzyczeć. A po chwili usłyszałam: -Jesteśmy już na miejscu. Wtedy ujrzałam piękny park. Było tam ślicznie.
-Tu przychodzę kiedy mam jakiś problem.-szepnął mi do ucha
-Aha czyli teraz też masz problem??-zapytałam
-W tej chwili nie, bo jestem z najpiękniejszą kobietą na ziemi.- wtedy poczułam jak moje policzki robią się różowe. Usiedliśmy na jednej ławeczce i zaczęliśmy rozmawiać.
-A ty długo znasz się z Olą??- zapytał
-Od przedszkola. Wszędzie byłyśmy razem. Każde wakacje ferie nawet w święta. Chodziłyśmy na zajęcia wokalne, ale potem zobaczyłam ofertę zajęć teatralnych wtedy z Olką oddaliliśmy się od siebie więc postanowiłam rzucić to. Ola przestała chodzić na zajęcia wokalne i razem wybrałyśmy siatkówkę. Grałyśmy w ...- wtedy chwyciłam się za usta a w myślach powtarzałam sobie "Anka ty idiotko. Przecież to tajemnica" ale szybko dokończyła- grałyśmy na podwórku a potem wybrałyśmy te studia i tak tu jesteśmy. To taka historia.
- Widać, że jesteście najlepszymi kumpelami. Ty drżysz. Trzymaj - wtedy zdjął bluzę i położył mi na ramieniu.
-Nie przestań. Teraz tobie będzie zimno.-powiedziałam.- A w ogóle, to która jest godzina??
- Jest godzina 23:47.
- No to fajnie, nie wiadomo co się tam u nich dzieje, a jakbym w czymś przeszkodziła, to Olka miała by do mnie wąty.
- Bo wiesz Kubiak coś do niej czuje, ale nie mów jej nic na razie, niech sam jej to powie.
- No to jak on w niej, a ona w nim to wiesz możemy zacząć zbierać kase na ślub- zaśmiałam się.
- Czekaj, czekaj. Olka się buja w Dziku.
- Noo, tylko że ona jest ciut skryta i sama tego nie powie. Pamiętam przypadek w podstawówce jak zakochała się w jednym chłopaku i liścik do niego napisała, a on wiedział że od niej i potem była zła na mnie, bo ja jej podsunęłam ten pomysł. Tylko ty też nikomu ani słówka, niech się sami za siebie wezmą.
- Ok, spoko. Ale cos mi się wydaje, że będziemy robić za swatki.- powiedział Zibi.
- Też tak myśle. Dobra leć, bo już późno, a ty przecież masz trening.
- No trochę się zasiedziałem, a ty gdzie chcesz nocować?- zapytał.
- Na pewno do hotelu nie wrócę więc zostanę tutaj.-mówiąc wzruszyłam ramionami.
- Chyba oszalałaś. Idziemy do mnie. Położysz się i wyśpisz.
- Nie chce się narzucać. Zostanę tutaj i pomyślę.
- Nie. Idziemy. -wtedy poczułam, że bierze mnie za ręce, a ja już odpłynęłam.

Perspektywa Oli

Kiedy w drzwiach zamiast Anki zobaczyłam Miśka miałam ochotę krzyczeć, ale on był miły i nawet się nie spojrzał. Gdy chciał już wychodzić poprosiłam go, aby zapiął mi biustonosz, bo nie daję sobie z nim rady.
- Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co, ale może jakaś nagroda by się należała.
- Twoją nagrodą będzie to, że ci bark wymasuje.
- No niech będzie. - powiedział smutny. Powiedziałam mu, aby zdjął koszulkę i położył się na moim łóżku. Szybko się ubrałam i po chwili rozmasowywałam bark Miśka. Dotykając jego umięśnionych mięśni przechodził przeze mnie dreszcz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Ej a gdzie Anka i Zbyszek?
- Pewnie poszli gdzieś, Zibi jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
- Zbych w Ani??-zapytałam z niedowierzeniem
- No tak. Będzie z nich idealna para .
-Tylko, że Ania jest mądra i stateczna, a on roztrzepany i podrywacz.
-Nie bój się dla niej zrobi wszystko tak jak zrezygnował z zakupów.- po tych słowach zaśmialiśmy się.
-A no może masz racje.- powiedziałam. Przez pół godziny jeszcze tak gadaliśmy, a ja masowałam jeden ze stawów przyjmującego.
- O cholera!- krzyknął Michał.
- Co się stało?- zapytałam się zmartwiona.
- Przecież trener mnie zabije. Jest już 23, a mnie jeszcze nie ma w hotelu. Szybko wstał z łóżka i w ekspresowym tempie zaczął się ubierać. Miałam z niego niezły ubaw.
- A ty z czego się śmiejesz?
- Z ciebie Dziku, z ciebie.- wtedy już nie wytrzymałam i wybuchałam istnym śmiechem.
- Tak masz rację, śmiej się śmiej z biednego Kubiaczka.
- Dobra już się nie śmieje. A ty leć, bo będziesz miał niezły opieprz.
- Masz rację. Pa. I dzięki za ten bark. Już mnie nie boli. Schylił się i pocałował mnie w policzek.
- Nie ma za co, jakby cię nadal bark bolał to dzwoń. - podałam mu kartkę z dziewięcioma cyframi.
- Ok, na pewno zadzwonię. Już uciekam, słodkich snów.
- Dzięki i wzajemnie. I już go nie było w pokoju. Jest taki słodki jak jest zakłopotany. "Olka opanuj się! Co się z tobą dzieje!"-zbeształam się w myślach. Przebrałam się w piżame i położyłam się. Jeszcze trochę pomyślałam i nie wiem kiedy usnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Sory, że mnie nie było wczoraj. ale babka od polaka zarządziła, że mamy zrobić plan wycieczki kilkudniowej wraz z całym kosztorysem. Załamka po prostu.
Gorzej załamana jestem po tym, że nie będzie Zibiego na Lidze Światowej. Kadra bez niego? Niewyobrażalne!
Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Może jeszcze w tym tygodniu.
Pozdrawiam:*
 

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział I



  Idąc zauważyłem jak Piter stoi już koło nich i z nimi flirtuje. Była taka piękna jak się uśmiechała. podeszliśmy bliżej. Szturchnąłem Cichego w bok.
- O cześć!- ożywił się.- Poznajcie moją kuzynkę Anie i jej najlepszą przyjaciółkę Ole-mówiąc to poczochrał je po włosach.
- Hej! Jestem Misiek, to znaczy... Michał Kubiak.
- A ja...-zacząłem się śmiać z biednego Zbycha, bo słowa nie mógł z siebie wydusić. Walnąłem go w ramie i mowa od razu mu wróciła. - Ja... jestem Zbyszek.- mówiąc podał rękę Ani. Cała nasza piątka oprócz Zbyszka wybuchła śmiechem. Zibi był bardzo wpatrzony w kuzynkę Pita. Widać było, że nie była mu obojętna. Piotrek widząc jego zakłopotanie zaczął opowiadać o swoich bardzo dobrych przyjaciółkach.
- A wiecie, że dziewczyny są na ostatnim roku studiów fizjoterapii?
- Na prawdę? Ale super!- zachwyciłem się. - A mnie ostatnio boli lewy bark.
- To czemu nie powiesz tego waszemu klubowemu lekarzowi?- zapytała się blondynka.
- To jest taki terrorysta, a jakby się o tym dowiedział, to rany boskie, już mogę sobie grób kopać.
- Hahaha!- zaczęła się śmiać.
- A to może ty byś Ola rozmasowała mu ten bark?- zapytał się Zibi. Zszokował mnie tym co powiedział. 
- No to kiedy? Może jakoś dzisiaj wieczorem? Tylko ty i ja. -mówiąc to poruszałem charakterystycznie brwiami.
- Chciałbyś, ale jak coś to mogę iść teraz do waszego klubowego doktora.
- O nie, nie, nie. To już wolę tylko sam masaż.
- A czy ja powiedziałam, że się zgadzam?
- No Olka weź zgódź się, no przecież świat się nie zawali jak rozmasujesz mu ten bark.-powiedziała Ania szturchając mnie w bok, a przy ostatnich słowach przewróciła oczami.
- No dobra, tylko może u nas w hotelu, bo u was wychaczą o co chodzi i będziesz miał przerąbane.
- Ok, no to może być tak o 19?- zapytałem się.
- Mi pasuje. Michał wiesz co przyjdź ze Zbychem.
- Yyy... Nie wiem czy będę miał czas, musze jeszcze zrobić zakupy.- atakujący zaczął się wymigiwać.
- Spoko, przyjdzie ze mną, to do 19.
 
Perspektywa Ani
 
Mam ochotę udusić dziś Olę za to, że powiedziała, aby Misiek przyszedł razem z Zibim. Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z hali. Zmierzałyśmy w kierunku naszego hotelu. Nagle usłyszałam telefon.
-Tak słucham??
-Cześć córciu. - powiedział tata
-No co tam ciekawego u ciebie słychać??
-No bo widzisz mam dla ciebie niespodziankę. Kiedy wracasz??
-Jutro albo pojutrze. A co to za niespodzianka??
-A nie mogę zdradzić. Pa i buziaki. Pozdrów Olę.
-Pa tato. Pozdrowię.- rozłączyłąm się i postanowiłam zadać jedno ważne pytanie Olce. -Ola sprawa jest.
-No widzę moja panno, że coś grubego nam się szykuje/ O co chodzi??- powiedziała i spojrzała chytrym uśmieszkiem.
-No bo chodzi o to, że no wiesz??- zaczęłam sie jąkać.
-Ej laska no mów bo niedługo wielkoludy przyjdą.
-Dobra mówie mówie. Czy ty się  no... ty no wieszz..... Misiek ci sie podoba ???- wkońcu to wydusiłam ,ale zobaczyłam,że spuszcza głowę co zawsze oznacza "TAK"
-Noo, ale nie mów mu, bo jak nie to sobie grób kop-mówiąc to pogroziła mi palcem.
-Dobra nie powiem, ale widać, ze on też. Gadałysy tak całą drogę i nie zauważyłyśmy, że stoimy już koło hotelu. Szybko weszłysmy do naszego pokoju, a ja oczywiście zaczęłam wpierdzielać żelki bo kocham je najbardziej. Ola poszła wziąć prysznic. Włączyłam muzyke i zaczęłam śpiewać, wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam Miśka i Zbyszka. Stali i z niedowierzaniem na mnie patrzyli. -Czy coś wam jest?? - zapytałam.
-Nic nic po prostu pięknie śpiewasz. - powiedział Bartman.
-Dziękuje.-powiedziałam speszona. -A gdzie moja gwaizda??- Zapytał Kubiak. Już "MOJA GWAIZDA" no Ola szybka jesteś nie wiedziałam. Zibi siedział i nadal patrzył się na mnie rozanielonym wzrokiem . Nie wiedziałam o co mu chodzi. Ale najwyraźniej musieli mu czegoś dosypac do picia.
- Ania możesz mi podać ten mój czarny stanik i białą bokserke, bo zapomniałam.-krzyknęła z łazienki Ola.
- Spoko, tylko drzwi mi otwórz.
- Ja się nigdy nie zamykam głupia.
- Ty Anka. Daj te ciuchy Miśkowi i niech wejdzie do łazienki. Dopiero się dziewczyna zdziwi.
- Dobry pomysł Zbysiu, nie jesteś taki głupi jak myślałam.- mówiąc to zaczęłam się śmiać.- Michał masz i idź do łazienki tylko nie pukaj.
- Ok, a jak nie na mnie obrazi?-zapytał się ze smutna miną przyjmujący.
- No to trudno. Masz i nie gadaj tylko właź.- popchnęłam go w stronę drzwi. Usiadłam na łóżku i czekałam tylko jak Olka się wydrze na Miśka. Ledwo co powstrzymywałam się, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Zbyszek zatkaj uszy, ona się wydrze na cały hotel.-szepnęłam atakującemu do ucha.
- Ania! Patrz!
- Co?- zwróciłam głowę w strone łazienki i niedowierzałam własnym oczom.
 

sobota, 12 kwietnia 2014

Prolog



    Perspektywa Oli
 
     Nareszcie upragniony mecz. W końcu mogę z Anią gdzieś się wyrwać, pogadać na spokojnie. Właśnie jadę z przyjaciółką na mecz Resovi z Jastrzębiem do Rzeszowa. Po studiach postanawiam się tutaj przeprowadzić. Jest tu pięknie, a także kocham Rzeszów pod jednym względem-siatkówka. Jedziemy już dobre 4,5 godziny z powodów korków. Zatrzymamy się w jednym z rzeszowskich hoteli.
- Nad czym tak myślisz? Jedziemy na mecz, wrzuć na luz.
- Zastanawiam się nad swoim życiem, mam 24 lata, ani chłopaka, nie chce znać swoich rodziców, wszystko mi się zburzyło. Popatrz na Martynę, ona ma już kochającego męża i jedno dziecka, a drugie w drodze.-nie utrzymuję kontaktów z osobami, które dały mi życie. Nigdy mnie nie rozumieli. Zawsze wszystko musiało być po ich. Raz powiedziałam Stop i postąpiłam bardzo dobrze. Wybrałam swój kierunek w żuciu, czyli studia fizjoterapii. Oni po prostu chcieli mną sterować jak samochodem na pilota.
- Ty znowu myślisz o tym życiu. Przecież znajdziesz swego księcia na białym koniu. A pro po rodziny to masz jeszcze Kacpra.-odpowiedziała.
- O spójrz! To nasz hotel. -wskazałam palcem na najbliższy budynek.
- Jak zwykle uciekasz od tematu. Dobra wysiadka.
Wyszłyśmy i wyciągałyśmy bagaże z auta. Spojrzałyśmy na hotel i zrobiło nam się obu od razu lepiej. Mecz jest na 17, a jest 12, więc mamy jeszcze 5 godzin. Weszłyśmy do recepcji i odebrałyśmy klucz do naszego pokoju.-Dzisiejszy wieczór będzie niezapomniany- przeszło mi przez myśl.
Po wejściu do pokoju od razu uderzyłam swoim ciałem o łóżko.
 
    Perspektywa Ani
 
    Jak dobrze, że mamy już wolne. Czasem miałam dość tych studiów. Martwi mnie jedna rzecz. Stosunki Oli z jej rodzicami. Zawsze zazdrościłam jej kochającej rodziny, gdyż ja wychowywałam się bez mamy, a ojca często nie było w domu, bo jest znanym prawnikiem i miał bardzo dużo pracy.
- Idziesz pod prysznic, bo po takiej jeździe na pewno by ci się przydał?-zapytała.
- O masz rację. Widzisz mądralo, co ja bym bez ciebie zrobiła??- mówiąc, poczochrałam jej blond włosy.
- Dobra. dobra nie podlizuj się, zbieraj się do łazienki, bo za 3,5 godziny mecz.
   Wzięłam potrzebne rzeczy i już po 10 minutach stałam pod kabiną prysznicową. W łazience posiedziałam jeszcze pół godziny. Po mnie weszła Ola mówiąc, że dłużej się nie dało. Nudząc się włączyłam lapka i weszłam na najbardziej rozpoznawalną stronę społecznością, czyli facebooka. Logując się Ola zawołała czy bym jej czasem nie podała kremu do twarzy. Oczywiście musiałam jej podać, bo by się już darła na pół hotelu. Nic nie było ciekawego na necie, więc postanowiłam pomału szykować ciuchy na mecz.
- Ania może być ta biała bluzka to tej czarnej, czy może założyć tylko koszulkę Resovi?
- Ja bym założyła samą koszulkę, wiesz może jakieś ciacho wyrwiesz na swoje ciałko, więc trzeba go jak najwięcej pokazać.- zaśmiałam się.
- Zboczeniec! Nie znam cię, ale i tak cię kocham.-przytuliła mnie Ola.
 
   Perspektywa Oli
 
   Nie mogłam  doczekać się już meczu. Siedzę wraz z Anią na trybunach i oczekujemy pierwszego gwiazdka. Równo godzina 17 jest prezentacja drużyn, trenerów i wyjściowe szóstki. Gwizdek sędziego i zaczynamy grę. Resovia wygrała szybkie 3:0 z czego się ogromnie cieszę i jeszcze MVP dotarło do Zibiego. Lepszego meczu wyobrazić sobie nie mogłam. 
 
   Perspektywa czarnowłosego atakującego
 
   Był to łatwy mecz, ale dawałem z siebie wszystko i mnie doceniono. Rozciągając się zobaczyłem piękną dziewczynę na trybunach, chyb siedziała z koleżanką.
- Ty Misiek widzisz te dwie laski na trybunach?
- Gdzie? Nie widzę ich?
- Dość, że masz soczewki to jeszcze jesteś ślepy. No tam! O patrzą na nas!-szczerzyłem się jak głupi.
- Zibi, ale ona śliczna. Idę do niej.-powiedziałem ruszając z miejsca.
- Prrr... Poczekaj-złapałem przyjaciela za ręke. -Która ci się podoba?- zapytałem.
- No oczywiście, że ta w blond włosach, puść mnie idę do niej.
- Zaraz, idę z tobą.