Wstałam bardzo wcześnie jak na mnie. Jestem zwolennikiem długiego spania. Jest 8.10. Ciekawa jestem czy Misiek dostał ochrzan od trenera czy nie. Anki jak nie było tak nie ma. Już zaczynam się o nią martwić. Niby wczoraj wyszła z ZB9. Gdzie ona się podziewa? Chyba do niej musze zadzwonić. Wzięłam do ręki telefon i już po chwili trzymałam go przy uchu. Jak zwykle leci ta głupia muzyczka. Jeden sygnał... drugi sygnał... Trzeci s...
- No witam Cię Olciu!- odezwała się.
- Witam, witam?!-naskoczyłam na nią.- Gdzie jesteś? Ja tu już od zmysłów odchodzę, a ty mi z witam wylatujesz?!
- Miło mi, że się o mnie martwisz, ale nie potrzebnie. Wczoraj nie chcieliśmy wam przeszkadzać ze Zbyszkiem to się ulotniliśmy z hotelu, a że się późno robiło, a nie miałam gdzie się podziać to Bartman przenocował mnie u siebie.
- Co?!-wydarłam się na cały pokój.
- To co słyszysz, ale jak chcesz mogę ci to powtórzyć. Miło mi, że się o mn...
- To, to wiem. Zbyszek cię przenocował?!-zapytałam zaskoczona.
- Noo, nie miałam gdzie się podziać, a w parku mi nie pozwolił spać. Co tam ja. A jak ten bark Michała?- zaśmiała się. Jestem pewna, ze mówiąc te słowa poruszała brwiami.
- Rozmasowałam mu, a potem się skapnął, że jest spóźniony i biegiem wybiegł z pokoju i tyle.
- Ale nic?-zdziwiła się przyjaciółka.
- No nic, kończę, bo głodna jestem, a dopiero co wstałam. Kiedy wracasz??
- No zaraz będę wychodzić od Zbyszka. Smacznego i papa.
- Dozo.- i się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon na stolik i położyłam się jeszcze na łóżku. Ciekawe czy będzie coś między Nowakową, a Bartmanem. Widać, że ona coś do niego czuje. A ja? Mam już 24 lata na karku, a ty nawet nie masz chłopaka. Chyba z tobą jest coś nie tak. Dotychczas nie miałaś szczęścia z mężczyznami. No trudno może mi się uda jeszcze znaleźć jak to mówią "rycerza na białym koniu". Dzisiaj mamy 29 października. Trzeba będzie pojechać na grób dziadków, a to równa się spotkanie z rodzicami i resztą rodziny. Nie wiem czy to przetrwam. 3 listopada mam spotkanie z moją panią psycholog. Znów czeka mnie męczarnia, ale lepiej czuje się gdy mogę się wygadać komuś obcemu o moim spieprzonym życiu. Z takimi rozmyślaniami udałam się do łazienki. Dzisiaj ładna pogoda, więc założyłam czarny top, jasne jeansy i czerwone conversy. Zrobiłam lekki makijaż i postanowiłam iść coś zjeść. Zamknęłam pokój i ruszyłam do restauracji. Zamówiłam moją ulubioną sałatkę grecką i sok pomarańczowy. Po chwili przyniesiono mi moją porcje. Jedząc śniadanie Ania dołączyła do mnie. Pytałam się jak tam było o Zbyszka, ale zbywała mnie jednosylabowymi słówkami. Ustaliłyśmy, o której wracamy. Jest godzina 9.30, więc trzeba się streszczać, bo wyjeżdżamy o wpół do dwunastej. Chwilę potem skończyłyśmy swój posiłek i ruszyłyśmy w kierunku pokoju. Tam od razu wzięłam walizkę i zaczęłam pakować swoje ciuchy i kosmetyki. Po pół godzinie byłam już gotowa. Miałam jeszcze półtora godziny, więc postanowiłam przejść do pobliskiego parku.
Idąc po parku mijałam spacerujące pary zakochanych lub małe dzieci ze swoimi rodzicami. Zawsze, gdy widziałam taki widok rozmyślałam o swoim życiu. Teraz też tak zrobiłam. I znów to nurtujące pytanie "Kiedy znajdę chłopaka??" Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu. Wzięłam dzwoniące ustrojstwo do ręki i spojrzałam na wyświetlacz: Nieznany. Wahałam się czy odebrać i po chwili trzymałam telefon przy uchu.
- Słucham-powiedziałam.
- Witam, witam-odpowiedział mi głos po drugiej stronie. Nie mogłam rozróżnić, kto to jest.
- Przepraszam, ale z kim mam przyjemność rozmawiać-zapytałam.
- No nie wiesz?-zdziwił się- Przecież wczoraj rozmasowywałaś bark najlepszemu przyjmującemu, czyli mi- mogłam się domyślić, że się wyszczerzył.
- A to ty Michał. Sorry nie poznałam cię. Ty nie pozwalaj sobie. Według mnie lepszym przyjmującym jest Bartosz Kurek.
- Wiesz co ranisz mnie właśnie mnie. Po prostu foch.
- O pan obrażalski się znalazł. Dobra. Po co pan dzwoni, bo jak sobie przypominam to dałam numer tylko po to jak by cię znów bark rozbolał. Co znowu boli??-zapytałam.
- Ok, już się nie focham. Nie, z brakiem wszystko w porządku, ale grzechem byłoby nie zadzwonić do tak pięknej pani fizjoterapeutki.
- Dobra, Kubiak skończ, bo się zarumienię- spoważniałam, ale po chwili wybuchłam śmiechem- Więc co chcesz?-zapytałam jak się opanowałam.
- Czy nie chciałabyś się ze mną spotkać na kawie, bo wyjeżdżamy dopiero po południu, a jest 11.
- Cholera, która? 11?! Kubiak ja muszę kończyć. Anka mnie zabije, zaraz wyjeżdżamy. Papa. Odezwę się jakoś- nie otrzymałam odpowiedzi, bo się rozłączyłam i szybkim krokiem ruszyłam do hotelu. No to mogę się przygotować na kazanie Anki na temat jaka to ja jestem, ale potem i tak się razem śmiałyśmy. Po 15 minutach byłam już na naszym piętrze. Weszłam do pokoju i dobrze się spodziewałam. Anka zaczęła gadać, że to jak zwykle przeze mnie się wszędzie spóźniamy itp., ale puszczałam to pomimo uszu. Po tym jak się tak nagadała wzięłyśmy walizki i zeszłyśmy na dół. Wymeldowałam nas i zapłaciłam za pokoje. Wyszłam i weszłam do auta. No to czeka nasz dłuuuga podróż. Chyba się prześpię. Powiedziałam Ance, żeby mnie obudziła za 1,5 godziny, bo chce poprowadzić. Długo na sen czekać nie musiałam. Od razu zasnęłam.
Z mojego letargu obudził mnie piski i krzyki. Przeraziłam się.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc na początek, Przepraszaaam. Ten miesiąc był dla mnie cholernie trudny pt. Nauka. co przychodziłam ze szkoły, jadłam coś i potem nauka. Dużo poprawek, testów, wyniki, itp. Szkoła śni mi się po nocach. Wiem nie usprawiedliwia mnie to, ale nie miałam czasu. Jeszcze raz przepraszam:(
A co do blooga. Nie wiem czy ktoś go w ogóle czyta i się zastanawiam nad jego zawieszeniem. Nie ma komentarzy. Zasada Czytasz=Komentujesz!
Nasze kochane złotka jadą na ME. Jestem taka happy!! A jeszcze wygrana z Brazylią II składem, po prostu jestem wniebowzięta. Myślicie, że wygramy z Włochami. A jest taka niespodzianka. Otóż drugi mecz z Włochami w Rzymie, Polacy zagrają na korcie tenisowym. Super, mnie to się podoba.
Pozdrawiam tych, którzy czytają, ale nie wiem czy taki ktoś tutaj jest.