czwartek, 1 maja 2014

Rozdział II


- Zbyszek zatkaj uszy, ona się wydrze na cały hotel.-szepnęłam atakującemu do ucha.
- Ania! Patrz!
- Co?- zwróciłam głowę w stronę łazienki i niedowierzałam własnym oczom. To co zauważyłam zwaliło mnie z nóg. Spojrzeliśmy z Bartmanem po sobie i stwierdziliśmy, że może pójdziemy się przejść. Wzięłam bluzę i wyszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Rzeszowa, śmialiśmy się, żartowaliśmy. W końcu Bartman spoważniał i powiedział.
-Ania chodź pokażę ci jedno miejsce.
-No dobra, a daleko to? Bo ja już nóg nie czuję.
-Nie, ale jak chcesz wezmę cię na barana??- zapytał, a raczej stwierdził, bo już po chwili siedziałam mu na plecach.
-Ej, głupku! Noo!!! Tu też chyba ludzie mieszkają, co??- zaczęłam krzyczeć. A po chwili usłyszałam: -Jesteśmy już na miejscu. Wtedy ujrzałam piękny park. Było tam ślicznie.
-Tu przychodzę kiedy mam jakiś problem.-szepnął mi do ucha
-Aha czyli teraz też masz problem??-zapytałam
-W tej chwili nie, bo jestem z najpiękniejszą kobietą na ziemi.- wtedy poczułam jak moje policzki robią się różowe. Usiedliśmy na jednej ławeczce i zaczęliśmy rozmawiać.
-A ty długo znasz się z Olą??- zapytał
-Od przedszkola. Wszędzie byłyśmy razem. Każde wakacje ferie nawet w święta. Chodziłyśmy na zajęcia wokalne, ale potem zobaczyłam ofertę zajęć teatralnych wtedy z Olką oddaliliśmy się od siebie więc postanowiłam rzucić to. Ola przestała chodzić na zajęcia wokalne i razem wybrałyśmy siatkówkę. Grałyśmy w ...- wtedy chwyciłam się za usta a w myślach powtarzałam sobie "Anka ty idiotko. Przecież to tajemnica" ale szybko dokończyła- grałyśmy na podwórku a potem wybrałyśmy te studia i tak tu jesteśmy. To taka historia.
- Widać, że jesteście najlepszymi kumpelami. Ty drżysz. Trzymaj - wtedy zdjął bluzę i położył mi na ramieniu.
-Nie przestań. Teraz tobie będzie zimno.-powiedziałam.- A w ogóle, to która jest godzina??
- Jest godzina 23:47.
- No to fajnie, nie wiadomo co się tam u nich dzieje, a jakbym w czymś przeszkodziła, to Olka miała by do mnie wąty.
- Bo wiesz Kubiak coś do niej czuje, ale nie mów jej nic na razie, niech sam jej to powie.
- No to jak on w niej, a ona w nim to wiesz możemy zacząć zbierać kase na ślub- zaśmiałam się.
- Czekaj, czekaj. Olka się buja w Dziku.
- Noo, tylko że ona jest ciut skryta i sama tego nie powie. Pamiętam przypadek w podstawówce jak zakochała się w jednym chłopaku i liścik do niego napisała, a on wiedział że od niej i potem była zła na mnie, bo ja jej podsunęłam ten pomysł. Tylko ty też nikomu ani słówka, niech się sami za siebie wezmą.
- Ok, spoko. Ale cos mi się wydaje, że będziemy robić za swatki.- powiedział Zibi.
- Też tak myśle. Dobra leć, bo już późno, a ty przecież masz trening.
- No trochę się zasiedziałem, a ty gdzie chcesz nocować?- zapytał.
- Na pewno do hotelu nie wrócę więc zostanę tutaj.-mówiąc wzruszyłam ramionami.
- Chyba oszalałaś. Idziemy do mnie. Położysz się i wyśpisz.
- Nie chce się narzucać. Zostanę tutaj i pomyślę.
- Nie. Idziemy. -wtedy poczułam, że bierze mnie za ręce, a ja już odpłynęłam.

Perspektywa Oli

Kiedy w drzwiach zamiast Anki zobaczyłam Miśka miałam ochotę krzyczeć, ale on był miły i nawet się nie spojrzał. Gdy chciał już wychodzić poprosiłam go, aby zapiął mi biustonosz, bo nie daję sobie z nim rady.
- Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co, ale może jakaś nagroda by się należała.
- Twoją nagrodą będzie to, że ci bark wymasuje.
- No niech będzie. - powiedział smutny. Powiedziałam mu, aby zdjął koszulkę i położył się na moim łóżku. Szybko się ubrałam i po chwili rozmasowywałam bark Miśka. Dotykając jego umięśnionych mięśni przechodził przeze mnie dreszcz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Ej a gdzie Anka i Zbyszek?
- Pewnie poszli gdzieś, Zibi jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
- Zbych w Ani??-zapytałam z niedowierzeniem
- No tak. Będzie z nich idealna para .
-Tylko, że Ania jest mądra i stateczna, a on roztrzepany i podrywacz.
-Nie bój się dla niej zrobi wszystko tak jak zrezygnował z zakupów.- po tych słowach zaśmialiśmy się.
-A no może masz racje.- powiedziałam. Przez pół godziny jeszcze tak gadaliśmy, a ja masowałam jeden ze stawów przyjmującego.
- O cholera!- krzyknął Michał.
- Co się stało?- zapytałam się zmartwiona.
- Przecież trener mnie zabije. Jest już 23, a mnie jeszcze nie ma w hotelu. Szybko wstał z łóżka i w ekspresowym tempie zaczął się ubierać. Miałam z niego niezły ubaw.
- A ty z czego się śmiejesz?
- Z ciebie Dziku, z ciebie.- wtedy już nie wytrzymałam i wybuchałam istnym śmiechem.
- Tak masz rację, śmiej się śmiej z biednego Kubiaczka.
- Dobra już się nie śmieje. A ty leć, bo będziesz miał niezły opieprz.
- Masz rację. Pa. I dzięki za ten bark. Już mnie nie boli. Schylił się i pocałował mnie w policzek.
- Nie ma za co, jakby cię nadal bark bolał to dzwoń. - podałam mu kartkę z dziewięcioma cyframi.
- Ok, na pewno zadzwonię. Już uciekam, słodkich snów.
- Dzięki i wzajemnie. I już go nie było w pokoju. Jest taki słodki jak jest zakłopotany. "Olka opanuj się! Co się z tobą dzieje!"-zbeształam się w myślach. Przebrałam się w piżame i położyłam się. Jeszcze trochę pomyślałam i nie wiem kiedy usnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Sory, że mnie nie było wczoraj. ale babka od polaka zarządziła, że mamy zrobić plan wycieczki kilkudniowej wraz z całym kosztorysem. Załamka po prostu.
Gorzej załamana jestem po tym, że nie będzie Zibiego na Lidze Światowej. Kadra bez niego? Niewyobrażalne!
Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Może jeszcze w tym tygodniu.
Pozdrawiam:*